wtorek, 3 marca 2015

Rozdział drugi

-Nie, jeśli nie dasz mi powodu.- Popatrzyłam na niego. Wszystko zależy od niego, nie wiem dlaczego, ale nie potrafi się przede mną otworzyć. Znaczy dla mnie wiele, co ja mówię? Znaczy dla mnie wszystko.
-Nie chce dać ci powodu.- Odwraca wzrok.
-A ja nie chce ich mieć. Zayn proszę, musimy być ze sobą szczerzy, nie możemy mieć tajemnic. To nas zabije. - Szepcze.
-Nie mów tak, po prostu ojciec wczoraj przyszedł do mnie do pracy, twierdząc że od kiedy się spotykamy moja firma ma się coraz gorzej.- Wzdycha.
Słucham? Od kiedy jesteśmy z Zayn'em razem nie miał ani jednego wolnego dnia, nawet w niedziele siedzi u siebie w biurze i bazgrze po papierze jakieś cyferki. Miliony cyferek. Dlaczego jego ojciec tak myśli? Nie odciągam go od pracy, raczej jak już coś to on mnie.
-To bzdura.- Warczę, nie przyjmuję oskarżeń jego ojca.
-Wiem, ale on tego nie rozumie. Nie wyjaśnię mu tego. Jeśli chodzi o moją firmę jest przewrażliwiony. Traktuje mój biznes jak swój, jakby to on osiągną ten sukces. - Powiedział głośniej niż powinien, z naciskiem na 'mój'.
-Nie rozumiem.- Wdycham.- On nawet mnie nie zna, więc nie może mnie oceniać.
-Proszę kochanie, zmieńmy temat. - Błaga, och on błaga.
-Dobrze, przepraszam. - Uśmiecham się lekko.- I dziękuje.
-Za co? - Odwzajemnia mój gest.
-Lista nie ma końca panie Malik. - Chichocze.
-Mogłabyś mi podać parę podpunktów?- Złącza nasze palce,i kręci kółka na moich knykciach.
- Za to że mi powiedziałeś co cię dręczyło, za uśmiechy, czułe słówka, zrozumienie, każdy moment który razem spędziliśmy, za hm... nasze noce. - Moje policzki stały się purpurowe,
-Och. - Śmieje się.- Też mam taką listę.
-Czyżby?
-O tak panno Johanson. Ale to moje słodka tajemnica, więc zapomnij o tym co mówiłem.
-Panie Malik czegoś takiego nie można zapomnieć.- Odwracam się do niego.- Jeśli ja mogłam ci powiedzieć co znajduje się na mojej liście, myślę że ty nie będziesz miał z tym problemu.
-Proszę nie naciskać, wiesz przecież że nie mogę ci odmówić.- Patrzy na mnie z udawaną powagę. Kocham takiego Zayn'a. I kocham smutnego Zayn'a, skupionego, zdenerwowanego, miłego, spokojnego, pracującego, drażniącego. Kocham aż tysiące jego twarzy, i każdą chce odkryć, to mój cel, chce go osiągnąć.
-Zrób to, dla mnie.- Układam ręce jak do modlitwy. A on parska śmiechem.
-Za to że jesteś, i za wszystko kochanie. - Mówi szeptem.- Jesteś dla mnie wszystkim, pędzę do ciebie jak ikra do słońca. - A ja rozpływam się na jego słowa.

Reszta dnia minęła dość szybko, Zayn pojechał do pracy, ja dostałam kolejne zlecenie na następny tydzień. Trochę pochodziłam po sklepach w centrum miasta, pojechałam odwiedzić rodziców, Miley i Charlotte. Dowiedziałam się od nich że Vicky wyjechała na stałe do Irlandii i z żadną z nas się nie pożegnała. Cóż nie za ciekawe zakończenie przyjaźni. Gdy wróciłam do apartamentu Zayn'a jeszcze nie było więc poszłam do biblioteki którą Zayn miał w domu, co wcale nie jest dziwne by poczytać. Pierwszą książką jaka wpadła mi w oczy była ' Książę mgły'. Kto by pomyślał że Malik będzie miał taką lekturę?
Zaczytana nie zorientowałam się że jest już 20. Zeszłam na dół by sprawdzić czy Zayn już wrócił, gdy tylko weszłam do salonu przez drzwi przeszedł mój mężczyzna. Bez żadnego 'dzień dobry' ani 'hej' podszedł do mnie i mocno pocałował.
-Wszystko okej? - Spytałam zmartwiona patrząc w jego oczy.
-Okej. - Uśmiechnął się.- Hej.
-No hej. - Zaśmiałam się
-Dzisiaj jest kolacja służbowa na którą muszę iść.
-Och. - Wydostało się z moich ust.
-I tak się zastanawiam, może miałabyś ochotę mi potowarzyszyć?

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział pierwszy

Wynurzam się z morza i udaje się na swoje miejsce na plaży. Obok mnie leży Zayn. Niebiańsko wyglądający, z okularami na nosie czytający '50 Twarzy Grey'a'. Wygląda niesamowicie podniecająco gdy tak czyta i skupia się prawdopodobnie na kolejnej scenie seksu. Zachichotałam sama do siebie, skupiając jego uwagę na sobie. Zdjął okulary i zaczął przyglądać mi się uważnie, chyba analizował czy nim mi się nie stało i czy jestem cała i zdrowa. Uśmiechnęłam się nieśmiało na co on odpowiedział szerokim uśmiechem.
-Co tak cię bawi, kochanie? - Jego oczy nie przestają się śmiać, choć próbuje być poważny.
-Twoja książka.- Odpowiedziałam zerkając na okładkę jego powieści. - Fajna co? - Zaśmiałam się ironicznie. Przegryza dolną wargę, aby ukryć rozbawienie. 
-Moglibyśmy coś wykorzystać z zaskakująco dziwnych ale i podniecających zabawek Christian'a. - Zabawnie rusza brwiami, przez co na mojej twarzy pojawia się uśmiech który tylko on wywołuje. 
-Wykluczone. Nie bawię się w żadne sado-maso. - Odpowiedziałam stanowczo. Przybliżył swój leżak do mojego, tak że teraz spokojnie mógł położyć swoją rękę na moim udzie. 
-No dalej mała, przeczytaj choć jedną scenę i powiedź że to cię nie podnieca. - Czy on mi rzuca wyzwanie? Uśmiecha się zwycięsko gdy chwytam jego książkę i otwieram przypadkową stronę. 
''Gładzi delikatnie moje pośladki. Strasznie mnie pieką. Nagle wsuwa we mnie dewa palce, kompletnie mnie tym zaskakując. Wciągam gwałtownie powietrze i to nowe doznanie zaczyna się przedzierać przez odrętwienie moich myśli. 
-Poczuj to. Przekonaj się, jak bardzo twoje ciało to lubi, Anastasio. Jesteś dla mnie wilgotna. - W jego głosie słyszę podziw. Szybko wsuwa i wysuwa palce.
Jęczę. Nie ma mowy. Nagle jego palce znikają... a ja czekam.''
Zamykam gwałtownie książkę i oddaje ją Zayn'owi. Czy on ją bił? Co to jest? Jak to można spokojnie czytać?! 
-I jak? - Pyta Zayn. Patrzą na mnie te jego przenikliwe brązowe oczy a ja zerkam w nie z nadzieją że odnajdę w nich sens mojego życia.
-Okropieństwo, nie każ mi tego powtarzać. - Odrywam od niego wzrok i usadawiam się na swoim siedzisku. Zayn nagle wstaje, siada na mnie okrakiem. Podnoszę na niego wzrok próbując zrozumieć całą sytuacje.
-Zayn! Co ty wyprawiasz? Zwariowałeś? Zejdź ze mnie, jesteśmy w miejscu publicznym! - Nie słuchał mnie. Za to pochylił się i zaczął mnie całować, Wydaję cichy jęk, rozchylając wargi i dając zielone światło jego językowi, on nie czeka ani chwili i zaczyna całować mnie z jeszcze większą żarliwością. Mój język dołącza do jego erotycznego tańca. 
 Budzę się cała zalana potem, i ciężko oddychająca. Pierwszy raz w życiu miałam taki realistyczny sen!
Zerkam na miejsce obok mnie które jest puste. Szybko podnoszę się i wzrokiem przeczesuje całą sypialnie, ale jego dalej nie widzę. Szybko podnoszę się z łóżka przez co mam czarne mroczki przed oczami, więc muszę się podtrzymać komody obok by nie upaść. Po chwili gdy mój organizm się już uspokoił założyłam pędem szlafrok i zaczęłam szukać go po całym apartamencie. Kuchnia, salon, siłownia, pokój gier, sypialnia gościnna, łazienka, gabinet Adama. Nie ma go nigdzie. Gdy zrezygnowana poszukiwaniem go w domu udaje się do sypialni po mój telefon by się z nim skontaktować spotykam jego gosposie, panią Roberts,
-Dzień dobry pani Johanson, pomóc pani w czymś? - Patrzy na mnie spokojnie.
-Hm, widziała pani może dzisiaj Zayn'a? Znaczy pana Malik'a?- Zakładam nieśmiało pasmo włosów za ucho,
-Tak, oczywiście. Z samego rana poszedł pobiegać, zajmuje mu to około 2 lub 3 godzin. Proszę się nie martwić proszę pani.
-Dobrze dziękuje pani Roberts. - Ta tylko przytakuje głową i oddala się.
Więc mam trochę czasu na wykąpanie się i ubranie. Zadowolona wbiegam po schodach i od razu udaje się do łazienki by wziąć długą i rozgrzewającą kąpiel. Do ogromnej wanny napuszczam gorącą wodę a następnie wlewam kilka kropel olejku do kąpieli o zapachu lawendy.
Szybko pozbywam się ubrań i starannie złożone odkładam obok umywalki. Pomału wkładam jedną nogę do cieplej, wręcz kuszącej wody i przez moje ciało przechodzi stado ciarek. O tak tego mi własnie brakowało. Z powolnością żółwia wkładam następną nogę i siadam rozkładając się na całą wannę. I nagle wszystkie moje zmartwienia, myśli odchodzą. Jest teraz tylko ta chwila, relaksu i spokoju. Jednak mój spokój zostaje szybko zachwiany gdy do łazienki wparowuje strasznie spocony Zayn. Staje na środku łazienki się wpatrując się we mnie.
-Wszystko w porządku?- Jednak on nie odpowiada, za to zaczyna się rozbierać rozrzucając swoje ciuchy po całym pomieszczeniu. Następnie kieruje się w moją stronę i staje przede mną.
-Znajdzie się troszkę dla mnie miejsca?- Uśmiecha się.
Przesuwam się do przodu, dzięki czemu będzie mógł usiąść za mną a ja spokojnie będę mogła się o niego oprzeć.
-Obudziłam się a ciebie nie było.- Mówię nieśmiało. Zayn masuje lekko moje ramiona, dzięki czemu mój spokój i relaks znów wracają.
-Musiałem iść pobiegać, odreagować wczorajszy dzień.- Mówi wzruszając ramionami.
- Co się wczoraj takiego stało? Nie chciałeś mi powiedzieć. - Wzdycha. - Zayn... Sam mówiłeś że jeśli nasz związek ma się udać musimy sobie bezgranicznie ufać i wszystko sobie mówić niezależnie co to jest, Ja jestem z tobą szczera, a ty mi nie chcesz nic mówić. - Spinam się , boję się co wyniknie z tego związku skoro on mi nie ufa. Nic mi nie chce mówić, a ja tak pragnę dzielić z nim cały swój świat i pragnę tak samo mocno by on dzielił swój ze mną. Tyle razy ile poruszamy ten temat on ciągle się wymiguje. Co ja mam z nim zrobić?
-Kochanie to nic ważnego. - Mówi spokojnie.
-Zayn! Jak nic ważnego?! Mów do cholery bo z nami będzie koniec!
-Odejdziesz?

czwartek, 12 lutego 2015

Prolog

Jedyne co jest wokół mnie to pustka. Szansa na odnalezienie światła w tym tunelu smutku jest niemal zerowa. Patrzę za zegar który wskazuje czwartą nad ranem. Kolejna noc nieprzespana. Strata osoby która jest prawdopodobnie najważniejsza ci w życiu boli jeszcze bardziej gdy ty do tego doprowadziłeś. Te motylki w brzuchu które były tylko przy nim, ale i nie tylko przy nim. Przez tego drugiego zwariowałam. Nie myślałam racjonalnie i dałam się omotać. Zakręcił mnie sobie wokół palca, byłam na każde jego zawołanie. Zrobiła bym dla niego wszystko, a on dla mnie nic. 
Nie wiem co boli bardziej. Wciąż nie doszłam jeszcze do tego etapu gdzie ocieram łzy i idę dalej przez świat. Nie wiem czy dojdzie to tego kiedykolwiek. Jedna niepotrzebna myśl wciąż krąży wokół mojej głowy. Nie chce jej do siebie dopuścić ale ona jest strasznie nachalna, ciągle daje o sobie znać. Na co teraz mam nadzieje? Mam nadzieje  na odnalezienie spokoju w tej nicości. 
Słońce zaszło i chyba nigdy nie wstanie, nie dla mnie, Mówi się o miłości idealnej i wiecznej, której nie zniszczy nawet rozstanie. Czy i tak będzie w moim przypadku? Miłosny zawód, który przeżyłam, był w dużej mierze spowodowany moim idealistycznym sposobem traktowania tego uczucia.Czy dam rade dalej to ciągnąć? 




Witam :)
Kochani to już druga część mojego opowiadania. Myślę że mój styl piania dorósł tak jak i ja i że tym razem będzie nas troszkę więcej :)
Proszę zostawcie pod tym postem komentarz co sądzicie o prologu i jak myślcie co stało się Ros? 
A tu macie zwiastun !!! Kocham was